Karpacz

Odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu i czasie z AED uratował ludzkie życie

Odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu i czasie z AED uratował ludzkie życie


Jest słoneczny poniedziałek wielkanocny, Karpacz, Świątynia Wang, jeden z turystów nagle traci przytomność i upada. Wokół niego szybko tworzy się zbiegowisko innych osób, pierwszej pomocy poszkodowanemu udziela m.in. jeden z mężczyzn, który znajdował się nieopodal. Przeprowadza resuscytację krążeniowo-oddechową z użyciem defibrylatora AED i ratuje życie poszkodowanego mężczyzny przed przybyciem służb. To nie jest scenariusz najnowszego spotu kampanii społecznej o pierwszej pomocy i AED, ale prawdziwe zdarzenie z najlepszym możliwym zakończeniem, które miało miejsce tej Wielkanocy na Dolnym Ślasku.

Jak się okazało mężczyzna udzielający pierwszą pomoc to druh Kamil Skarżyński z poznańskiej jednostki OSP Poznań-Głuszyna, który przebywał prywatnie w Karpaczu podczas tegorocznych świąt Wielkanocnych. Do poszkodowanego mężczyzny dotarł chwilę po jego upadku i przeprowadził szybkie badanie ABC, z którego wynikało, że u poszkodowanego mężczyzny doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Dalej już ,,standardowo" rozpoczęcie resuscytacja krążeniowo-oddechowej i początek walki o życie poszkodowanego. W czasie trwania RKO na miejsce zdarzenia przyniesiony zostaje defibrylator automatyczny AED - przyczepienie elektrod do poszkodowanego, podłączenie do defibrylatora, ocena stanu poszkodowanego i defibrylacja. Jak okazuje się po chwili... skuteczna, poszkodowany odzyskuje funkcje życiowe oraz przytomność na chwilę przed przybyciem Zespołu Ratownictwa Medycznego. Na miejscu zdarzenia pojawia się także grupa GOPR oraz strażacy z OSP Karpacz, to również zasługa dh. Kamila, który poinformował także o sytuacji dyspozytora numeru 998 i jednocześnie zajmował się poszkodowanym - chcą zapewnić mężczyźnie jak najlepszą opiekę poprosił o przybycie na miejsce dodatkowych służb ze sprzętem medycznym.

,,Ja go zauważyłem (poszkodowanego mężczyznę - przyp. red.) po kilku sekundach od upadku na ziemię. Podszedłem do niego i zgrupowania wokół niego. Jego żona stwierdziła że spadek cukru (cukrzyk), ktoś mu chciał dać oscypka na siłę. Przełożyłem go na plecy, szybkie ABC plus tętno, uciski bez wdechów, wyznaczenie osób do poszczególnych zadań. RKO trwało maksymalnie 4 minuty. Po defibrylacji odzyskał funkcje życiowe i przed przyjazdem ZRM odzyskał przytomność nawet. Jak usłyszałem skąd jedzie pogotowie to zadzwoniłem na 998, chodziło mi tylko o jak najszybszą profesjonalną pomoc z odpowiednim sprzętem."

Sukces ma oczywiście kilka ważnych składowych. Pierwszą z nich niewątpliwie jest wczesne udzielnie pierwszej pomocy i rozpoczęcie masażu serca. Cztery tzw. złote/platynowe minuty, to najważniejszy czas na przywrócenie zatrzymanej akcji pracy serca, czy też na początek wykonywania czynności związanych z resuscytacją. Kolejną niewątpliwe było umieszczenie AED w miejscu tak obleganym przez turystów. Jak pokazują podobne przypadki w Polsce, umiejscowienie ogólnodostępnych AED w miejscach publicznych sprawdza się doskonale i wiele razy uratowało już życie niejednej osobie. Mimo, iż cena urządzenia jest stosunkowo wysoka, to zaryzykujemy stwierdzenie, że nie ma piękniejszej rzecz niż ,,zwrot kosztów" poprzez uratowanie przy pomocy zakupionego urządzenia czyjegoś życia, które jest przecież jedną z największych wartości. Odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu i czasie - pomóc może każdy i nie musi to być strażak, ratownik medyczny lub pracownik innych służb, wystarczy że choć trochę zapoznamy się z tematem pierwszej pomocy i będziemy mieli chęć oraz odwagę jej udzielić. W tym przypadku trafiło na strażaka ochotnika, który na miejscu znalazł się ,,przypadkiem". Choć sam druh Kamil z OSP Poznań-Głuszyna nie uważa się za bohatera, to na pewno ma swój niemały udział w skutecznej reanimacji i jest zadowolony, że mógł pomóc potrzebującej osobie i udało mu się uratować jej życie. 

,,Moja pierwsza osoba uratowana po NZK. Zazwyczaj jak docieramy jako straż to jest już za późno, aczkolwiek pamiętam akcję naszej jednostki z Czapur, gdzie poszkodowany po NZK również odzyskał funkcje życiowe, lecz bez odzyskania przytomności. Wtedy akurat mnie nie było. W tym przypadku dla mnie to chyba jedno z największych osiągnięć w życiu, choć 90% zasługi należy się zarządcy świątyni za umieszczenie tam AED."

Na koniec refleksja może być jeszcze jedna, warto się szkolić i doskonalić swoje umiejętności często i stale. Dotyczy to zarówno wszystkich ,,mundurowych" oraz cywili, nigdy nie wiemy kiedy zdobyta w ten sposób wiedza sprawdzi i przyda się w praktyce. 

DSC 0663

Strażacki.pl


Jest słoneczny poniedziałek wielkanocny, Karpacz, Świątynia Wang, jeden z turystów nagle

Czytaj również