17 stycznia 2025 roku o 23:50 zastępy z OSP Zblewo, OSP Pinczyn oraz JRG Starogard Gdański zostały zadysponowane do pożaru w budynku przy ulicy Młyńskiej w Zblewie. W trakcie działań strażacy z pożaru ewakuowali 4 osoby oraz nieprzytomnego psa, którego dzięki profesjonalnemu i niecodziennemu podejściu druha Arkadiusza Marksa udało się przywrócić czynności życiowe psa. Jak wyglądało całe zdarzenie i podejście ratownicze do psa, opowiedział nam sam Arkadiusz Marks, który nie tylko jest druhem OSP, ale także przewodnikiem psa w PSP.
Zdjęcia otrzymaliśmy dzięki uprzejmości OSP Zblewo
Psiak znajdował się w klatce kennelowej (widoczna na zdjęciach) w pomieszczeniu sąsiadującym z „salonem”, w którym doszło do pożaru. Co istotne między tymi pomieszczeniami nie było żadnych drzwi, a w momencie dotarcia do mieszkania pożar był już rozwinięte. Pies został ewakuowany chwilę po lokalizacji pożaru ( nie mieliśmy informacji o psiaku znajdującym się w mieszkaniu, a kenel znajdował się w rogu pomieszczenia za jakimiś przedmiotami i w zadymieniu był całkowicie niewidoczny również dla kamery termowizyjnej).
Psiak po wyciągnięciu z pożaru był głęboko nieprzytomny z cząstkowym oddechem. W pierwszej kolejności ochłodziliśmy psa, ponieważ był poddany bardzo wysokiej temperaturze, a w przypadku psów hipertermia jest niewiarygodnie niebezpieczna. Następnie podjęliśmy próbę podania tlenu przez maskę do tlenoterapii biernej dla dzieci; niestety jak wiadomo anatomia psyka psa nie pozwala użyć tego sprzętu w stopniu zadowalającym. W tym momencie koledzy z pogotowia zaproponowali nam pomoc w postaci sprzętu, jaki posiadali na wyposażeniu. Po ułożeniu psa „na brzuszku” (jest to pozycja, w jakiej intubuje się psiaki ) udało się zaintubować psa, po czym podaliśmy mu tlen już bezpośrednio przez rurkę intubacyjną, co przyniosło niemalże natychmiastowe efekty w poprawie stanu psa. Co spowodowało, że byłem zmuszony użyć strzykawki oraz bandaża do zrobienia prowizorycznego kagańca, by zapobiec pogryzieniu oraz zniszczeniu rurki intubacyjnej. Nie ukrywam, że moment, w którym piesek zaczął się bronić i próbować gryźć był dla mnie bardzo radosny, ponieważ to zachowanie oznacza, że pies wraca do nas. Następnie zabezpieczyliśmy psa przed utratą ciepła, ponieważ temperatura na zewnątrz była w okolicach 0 stopni C. Tak naprawdę w tym momencie zakończyły się nasze działania medyczne po pewnym czasie jak psiak „wstawał na nogi” usunęliśmy rurkę oraz kaganiec i w kenelu został przekazany właścicielowi.
Wiedzę medyczną zdobyłem na studiach z ratownictwa medycznego, a specjalistyczną odnośnie samych psów na kursach, które przechodzę z racji bycia przewodnikiem psa ratowniczego służącego w Państwowej straży Pożarnej. Z czego należy nadmienić, że największy zastrzyk wiedzy praktycznej i teoretycznej uzyskałem na kursie K9TCCC organizowanym przez Wojskowy Ośrodek Farmacji i Techniki Medycznej w Celestynowie. Gdzie między innymi uczyliśmy się intubacji psów. Na pewno to było pierwsze zdarzenie gdzie miałem możliwość intubacji psa, ale nie pierwsze gdzie udzielałem pomocy psą. Z racji ćwiczeń i szkoleń, jakie przechodzimy z moim psiakiem bardzo często, mam okazje udzielać pomocy, gdzie zwykle mamy do czynienia z ranami i kontuzjami, jakie doznają psy w trakcie szkolenia, jakie przechodzą, co jest niestety nieuniknione z racji ekstremalnych warunków ich pracy.
Dziękujemy panu Arkadiuszowi za szczegółowe opisanie sytuacji oraz gratulujemy ratowniczego sukcesu.
Jak widzicie ratownictwo ma wiele twarzy i wymaga od nas ciągłego doskonalenia ratowniczego rzemiosła. W tym miejscu również zachęcamy was do zapoznania się z naszymi artykułami o udzielaniu pomocy zwierzętom przez strażaków.