Jordanów Śląski
W piątek, 30.08.2019 roku, około godziny 5:00 wpłynęło zgłoszenie o pożarze sterty z balotami słomy w Jordanowie Śląskim koło Wrocławia. Po dojeździe na miejsce pierwszych zastępów okazało się, że pali się kilkanaście stert, a w każdej z nich składowanych było około tysiąca balotów słomy przeznaczonej do produkcji pelletu. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdowało się kilkanaście kolejnych stert i zakład produkcyjny.
Na miejsce niezwłocznie zadysponowano kolejne zastępy PSP i OSP. Siły i środki wciąż były niewystarczające, więc rozpoczęto ściąganie sił z powiatów ościennych – strzelińskiego, oławskiego i ząbkowickiego. Wkrótce rozpoczęło się również dysponowanie kolejnych, głównie ciężkich samochodów gaśniczych z dalszych rejonów województwa. Na miejsce wezwano cysterny z Wałbrzycha i Bolesławca oraz bliźniacze, ciężkie Scanie 8×8 z Oleśnicy i Trzebnicy.
Nad stawem w Jordanowie Śląskim zorganizowano punk czerpania wody, którą dowoziły ciężkie samochody gaśnicze. Jednocześnie podawano nawet kilkanaście prądów wody w natarciu, ale przede wszystkim w obronie pozostałych stert. Zapowiadała się długa akcja gaśnicza, ale na tym etapie nie spodziewano się problemów z lokalizacją pożaru.
Około godziny 11:00 na miejscu działało już około 30 zastępów, a kolejne były w drodze. Prowadzone działania nie przynosiły jednak większych efektów, a zmieniający kierunek wiatr sprawiał, że istniało bardzo duże ryzyko rozprzestrzeniania się pożaru.
Około południa strażaków z Wrocławia i okolicznych PSP wspierali już, między innymi, koledzy z powiatów strzelińskiego, oławskiego, ząbkowickiego, oleśnickiego, świdnickiego, dzierżoniowskiego, wałbrzyskiego oraz z Trzebnicy, Bolesławca i Jelcza-Laskowic.
Pogoda nie pomagała w opanowaniu sytuacji. Panowała bardzo wysoka temperatura, przekraczająca 30 stopni Celsjusza. Wiatr często zmieniał kierunek, nad obszarem pożaru tworzyły się prądy powietrza, które przenosiły palące się fragmenty słomy. Dym był widoczny z kilkunastu kilometrów.
Na zabezpieczenie akcji został zadysponowany zastęp OSP Starówka, którego zadaniem było przygotowanie zaplecza socjalnego i miejsca odpoczynku dla ratowników. Na miejsce przyjechał również SPGaz z JRG 8. W piątek wieczorem na miejsce została dodatkowo zadysponowana cysterna z Jeleniej Góry.
Akcję dowożenia wody kontynuowano przez całą noc. Rano zdecydowano się wezwać na miejsce samochody wężowe z Jeleniej Góry i Milicza i zbudowano 2 linie zasilające W110 o długości około 2,5 km każda. Była konieczność poprowadzenia węży w poprzek DK8, co spowodowało spore utrudnienie na drodze krajowej oraz na wyjeździe z miejscowości Jordanów Śląski. Z JRG 7 we Wrocławiu przyjechał SCKn z kontenerem z pompami oraz pompą wysokiej wydajności.
Po południu sytuacja wydała się opanowana, jednak później ogień przeniósł się na kolejne sterty. Pojawiło się realne zagrożenie, że płomienie przedostaną się na drugą stronę drogi i obejmą słomę przygotowaną do produkcji oraz zabudowania zakładu. Przegrupowano siły i środki, by móc przystąpić do obrony obiektu. Rozpoczęło się również intensywne wywożenie balotów ze stert nieobjętych ogniem.
Na miejscu ciągle dysponowano kolejne zastępy, w celu podmiany zmęczonych ratowników, którzy brali udział w akcji od kilku godzin.
W niedzielę zadysponowano na miejsce kopanie gaśnicze z Wołowa i Kłodzka, aby podmienić sprzęt i ratowników. Cały czas trwało dogasanie. Używany był ciężki sprzęt w celu dostania się do spodu stert. Sporą część balotów udało się wywieźć w bezpieczne miejsce.
W poniedziałek rano, po ponad 72 godzinach akcji, sytuacja była już opanowana. Nie było już zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia ani na pozostałe sterty, ani na zakład produkcyjny. Przed strażakami pozostało jeszcze wile godzin pracy przy przelewaniu pozostałej słomy i dozorowaniu pogorzeliska. Udało się uratować zaledwie kila z około 30 stert. Starty są szacowne na kilka milionów złotych.
Uwzględniając podmiany, w działaniach udział wzięło ponad 250 zastępów z różnych rejonów woj. dolnośląskiego i nie jest to na razie ostateczny bilans – działania wciąż trwają. Trwa szacowanie strat, ale prawdopodobniej będą to miliony złotych. Ogromne koszty związane są również prowadzeniem akcji gaśniczej – zużycie i awarie sprzętu, ogromne ilości wody i paliwa, a nawet uszkodzone drogi dojazdowe do miejsca pożaru i punktu czerpania wody. Nie był to pierwszy pożar stert w fabryce w Jordanowie Śląskim, jednak wcześniejsze nie osiągnęły aż tak dużych rozmiarów.
Tekst: Konrad Pluciński
Zdjęcia: Kamil Czereba, Konrad Pluciński