Rosja
Cały Ozersk jest wstrząśnięty śmiercią 38-letniego strażaka Jewgienija Abramowa, który zginął podczas gaszenia nieużytków w okolicach Czelabinska – zostal odcięty przez płomienie i doznał oparzenia ciała oraz inhalacji dymu.
Do incydentu doszło 1 maja podczas gaszenia strefy przybrzeżnej porośniętej trzcinami. W trakcie akcji strażak przestał się komunikować, a koledzy znaleźli go nieprzytomnego, po czym został przewieziony do szpitala. Abramov spędził kilka dni w śpiączce, z której nie mógł się wydostać.
Pracował tylko jako strażak. Nie było pośpiechu, nagłych wypadków ani wypadku. Po prostu wykonywał swoją niezbędną, codzienną pracę. W ramach swojego oddziału ugasił płonące trzciny, starając się nie dopuścić do przedostania się rozprzestrzeniającego się ognia do ogrodów, aby ludzie nie cierpieli, a majątek nie został spalony. Ale jak zwykle coś poszło nie tak. Zawsze idzie źle, kiedy powinno. Został odcięty od swoich ludzi, sprzęt nie działał. Kiedy go znaleźli, nadal był przytomny. Potem sami go wyciągnęli, lekarze próbowali go uratować. Żywego zabrali go do szpitala. Niestety, lekarze i on nie wygrali ”- piszą lokalne media.
Jewgienij Abramow pracował w straży pożarnej przez około 20 lat.
Grafika ilustrowana