Dzisiaj obchodzimy święto Wszystkich Świętych, w tym dniu odwiedzamy groby zmarłych, zapalamy znicze jako znak pamięci. Poświęćmy choć trochę swych myśli jak i modlitwy zmarłym strażakom. Zarówno tym działających w szeregach Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczych Straży Pożarnych jak i pionierom i prekursorom ruchu strażackiego na ziemiach polskich. Dzisiaj wspominamy tych, którzy nie są już z nami.
14 lipca 2017 roku w wieku 74 lat zmarł pierwszy Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej – gen. bryg. Feliks Dela. Główny architekt gruntownych przemian w systemie ochrony przeciwpożarowej, twórca nowoczesnych służb ratowniczych Państwowej Straży Pożarnej oraz autor krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego.
25 maja 2017 roku w Białymstoku podczas gaszenia pożaru magazynu zginęło dwóch młodych strażaków służących w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Białymstoku.
Ogniomistrz Przemysław Piotrowski był ratownikiem w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Komendzie Miejskiej PSP w Białymstoku. Od najmłodszych lat przejawiał zainteresowania pożarnictwem i już w wieku 12 lat wstąpił do młodzieżowej drużyny pożarniczej. W PSP pełnił wzorowo służbę od 2013 r. Był strażakiem odznaczającym się dużym zdyscyplinowaniem, zaangażowaniem i rzetelnością. Specjalizował się w ratownictwie medycznym szkoląc w tym zakresie innych strażaków, z którymi pełnił służbę. Podnosił wciąż swoje kwalifikacje zawodowe studiując ratownictwo medyczne na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Był jednym z najaktywniejszych honorowych dawców krwi spośród strażaków w KM PSP w Białymstoku. Jego śmierć to wielka strata dla PSP i jest tym bardziej tragiczna, że pozostawiając swoją partnerkę życiową osierocił nienarodzone jeszcze dziecko.
Ogniomistrz Marek Giro był ratownikiem w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Komendzie Miejskiej PSP w Białymstoku. Pełnił wzorowo służbę od 2013 r. Cechował się ponadprzeciętną sprawnością fizyczną, czym wyróżniał się na tle innych strażaków i za co był wielokrotnie nagradzany. Był strażakiem dobrze wyszkolonym, opanowanym i odpornym na stres. Przejawiał chęci podwyższania kwalifikacji i pogłębiania wiedzy pożarniczej. Odbył wiele szkoleń w tym zakresie. Posiadał wyższe wykształcenie inżynierskie. Jego śmierć jest wielką stratą dla PSP. Marek Giro był żonaty i osierocił córkę Izabelę.
Nie można oczywiście zapomnieć o innych strażakach, którzy odeszli już na wieczną służbę u boku św. Floriana. Niezależnie czy mając kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, w sposób naturalny czy tragiczny, pełniąc służbę, odpoczywając czy pracując zarobkowo wszystkim bez wyjątku obecne pokolenie pożarnictwa winne jest pamięć i wdzięczność. Nie chodzi tutaj jedynie o ich ofiarne pomaganie bliźniemu, ale też pracę na rzecz swojej społeczności, regionu, kraju. Oczywiście najbardziej w pamięć zapadają ludzie młodzi, którzy w dodatku utracili życie w czasie działań. Oddali swoje życie za drugiego człowieka robiąc w dodatku to do czego zostali powołani i co kochali.
Foto ilustrowane Kamil Czereba/Strazacki.pl