Gdańsk
Samolot rejsowy z Gdańska do Toronto lot nr XX22 podczas startu ulega katastrofie. To na szczęście nie tragiczny news, a temat ćwiczeń zorganizowanych na gdańskim lotnisku im Lecha Wałęsy przy udziale IATA i międzynarodowego zrzeszenia przewoźników powietrznych pod okiem obserwatorów m.in. z portu lotniczego oraz straży pożarnej. Takie ćwiczenia powinny odbywać się na każdym lotnisku każdego roku, a ich celem jest sprawdzenie funkcjonowania wszystkich podmiotów działających na lotnisku i procedur postępowania w przypadku katastrofy lotniczej. Tak też było w deszczowy, wrześniowy czwartek.
Do pozoracji przygotowano stojący obok jednostki LSP stary wycofany z użytku samolot Jetstream, na który regularnie ćwiczą lotniskowi strażacy. Zgłosiło się też kilkunastu pozorantów z uniwersytetu medycznego. W punkcie koncentracji zjawiły się zastępy PSP ze wszystkich gdańskich JRG oraz dwie karetki „systemowe”.
Około 10:35 wydarzyła się katastrofa. Samolot startujący z pasa 29 rozbił się. Na pokładzie znajdowało się 11 pasażerów i 2 członków załogi. Do akcji w pierwszym rzucie wyruszyła cała siłą bojowa LSP, 3x GCBAPr oraz dowódca zmiany poruszający się SLDiŁ, a także pojazdy KM PSP w Gdańsku. Zastępy udały się na koniec drogi startowej i tu mierzono czas reakcji na wezwanie i dojazdu w najbardziej oddalony punkt lotniska. Po powrocie zastępów lotniskowej straży pożarnej w pobliże samolotu strażacy zastali potężną chmurę czarnego dymu. Płonęło paliwo lotnicze przygotowane w specjalnych kuwetach. Wiatr na szczęście spychał dym w stronę budynków lotniska.
Po dojeździe na miejsce katastrofy akcja natychmiast ruszyła wielotorowo. Man Z8 oraz Barracuda podały prądy piany na pożar za pomocą działek, a dodatkowo przygotowano linie gaśnicze w celu ugaszenia ognia szalejącego za samolotem. Dwoje pilotów i cztery osoby lżej poszkodowane opuściły w szoku wrak o własnych siłach i siedziały bądź spacerowały w pobliżu płomieni.
Po ugaszeniu ognia strażacy zajęli się poszkodowanymi. Oczywiście na tym etapie akcji ratowniczej liczba poszkodowanych przewyższała znacznie liczbę ratowników. Tymczasem na miejscu działały już kolejne podmioty, przybył dyżurny portu, pojazdy Follow, straż graniczna oraz straż ochrony lotniska. Ruszyło zabezpieczanie i odgradzanie miejsca katastrofy. Po kilku minutach bramą główną w asyście pojazdu sol jako pilota na teren lotniska wjechały zastępy z miasta JRG nr 1 w sile 3 zastępów, a po chwili także dwa GCBA z JRG nr 4 i JRG nr 5. Na końcu z najdalej położonej JRG nr 3 przybył GCBA oraz SCKn.
Przybyłe z miasta zastępy PSP kolejno włączały się do akcji, a KDR przydzielał im zadania. Równocześnie budowano kolejne linie gaśnicze by dogasić wrak oraz przygotowano na szybko punkt pierwszej pomocy dla poszkodowanych. Samolot został już otwarty i lotniskowi strażacy rozpoczęli już ewakuację. Na pokładzie w tym momencie było siedem osób. Część najbardziej poszkodowana wynoszona była na deskach. Po udzieleniu kwalifikowanej pierwszej pomocy rannych wyniesiono w wyznaczone bezpieczne miejsce znajdujące się za budynkiem strażnicy, gdzie zastępy z JRG nr 3 ustawiały właśnie dwa namioty medyczne. „Triażem” kierowali ratownicy medyczni z gdańskiej S-2, oraz gdyńskiej P-52.
Rozpoczęto identyfikację pasażerów. Straż graniczna sprawdzała personalia ocalałych, przeliczano wszystkich poszkodowanych i porównywano z listą pasażerów. Wkrótce okazało się, że brakuje jednej osoby. Strażacy ustawieni tyralierą przeszukali pobliski parking i okolice miejsca akcji, gdzie do przygotowanych już namiotów medycznych przenoszono właśnie rannych. Jedna osoba zmarła i została oznaczona jako czarna. Czerwoni po kolei karetkami transportowani byli do szpitali, żółci czekali na swoją kolej. Zieloni zajęli miejsca w autobusie podstawionym przez agenta handlingowego Welcome AS, którym wcześniej do terminala T2 przewieziono załogę samolotu, która miała złożyć pierwsze wyjaśnienia w sprawie wypadku. W akcji wziął również śmigłowiec EC135 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego „Ratownik 3”, który wylądował na pobliskiej PPS1, gdzie oczekiwał na karetkę z najciężej poszkodowanym pasażerem.
Kolejnym etapem ćwiczeń rozgrywającym się już w terminalu było łączenie rodzin ofiar z pasażerami. Tutaj również sprawdzano funkcjonowanie wszystkich procedur.
Tymczasem akcja gaśnicza była zakończona, a ostatni poszkodowani odwiezieni zostali do szpitala. Wszystkie służby biorące udział w ćwiczeniach wykonały z powodzeniem swoje zadania. Zmęczeni strażacy udali się na zasłużoną kawę i grochówkę.
Siły i środki: