Pomocy potrzebuje strażak ochotnik z OSP w Zawadzie. Alfred Kaczmarek, który przez ponad 30 lat działał w OSP. Z powodu choroby stracił prawą nogę. Teraz strażak zbiera na protezę.
Poniżej krótka historia strażaka z OSP w Zawadzie:
Kiedy zaczęła boleć noga, Alfred nie przejął się taką błahostką. Przecież mógł na coś nadepnąć, naciągnąć mięśnie. Czas mijał, ból nie przechodził, więc trzeba było iść do lekarza. Dokładne badania i wyrok, z którym ciężko pogodzić się nawet wtedy, kiedy widziało się więcej śmierci cierpienia i bólu niż przeciętny człowiek. Przez cały czas Alfred myślał o czwórce swoich dzieci, które przecież są jeszcze za młode, by żyć bez ojca. Dla niego rak oznaczał śmierć, dlatego na początku było tak ciężko. Później swoje propozycje przedstawił lekarz i nadzieja wróciła.
Nogę trzeba amputować, najlepiej ponad kolanem, tak, by nowotwór nie zdążył się przerzucić w inne miejsce, do tego będzie chemia, długa i wyczerpująca, ale na końcu tej walki jest to co najważniejsze – szansa na życie. Jak powiedzieli, tak zrobili.
Pamiętam dzień, kiedy jechałem na operację i ostatni raz patrzyłem na tę nogę, która tyle razy pomagała mi unikać zagrożeń, w porę uciekać, kiedy było naprawdę groźnie. Wiedziałem, że z tego szpitala nie wyjdę już o własnych siłach, że nie wsiądę już do wozu strażackiego, nie włączę syreny, nie przydam się już na akcji. 30 lat życia zostawiałem w tym szpitalu – wspomina Alfred.
Ale on miał dla kogo żyć, miał do kogo wracać, bo życie toczyło się dalej, ale dzieci potrzebują ojca i to nie takiego siedzącego w fotelu, ale aktywnego, pracującego, takiego, na którego nadal można będzie liczyć. Sama amputacja w perspektywie wyzdrowienia, nie jest tragedią, tylko lekcją pokory. Bo, żeby stać się inwalidą wystarczą sekundy. Czasem jest to wypadek, innym razem rak i w jednej chwili zmienia się życie. Alfredowi już teraz brakuje Straży, dla której poświęcił wiele najwspanialszych lat swojego życia, ale nie załamał się i ma jeden bardzo ważny cel, pierwsze wyzwanie od czasu powrotu ze szpitala. Lekarze zatrzymali nowotwór, rozpisali 9 cykli chemii na dobicie tego drania i teraz czas wrócić do życia.
Podskakiwanie o dwóch kulach to nie chodzenie, dlatego bardzo potrzebuję protezy, która pozwoli mi stanąć na nogi. To już ten czas, kiedy muszę walczyć o powrót do normalności, nauczyć się od nowa chodzić. Problem w tym, że straciłem staw kolanowy i przez to proteza musi być droższa, bardziej specjalistyczna. Koszt jest dla mnie ogromny, dlatego proszę Was o pomoc. Dla mnie zaczyna się nowe życie, w którym wszystkiego muszę się nauczyć od nowa – siadania, wstawania, chodzenia. Czy dam radę? Dam, bo muszę to zrobić dla mojej rodziny. – podkreśla Alfred Kaczmarek.
W roku 2014 Alfred Kaczmarek został odznaczony przez Zarząd Wojewódzki OSP RP Brązowym Medalem za Zasługi dla Pożarnictwa.
Pomóc można przez portal https://www.siepomaga.pl/alfred-kaczmarek W tej chwili akcję wspiera prawie 500 osób. Udało się zebrać ponad 10 tys złotych. Pozostało do zebrania ponad 44 tysiące.