Zapraszamy Was do kolejnej odsłony straży pożarnej w Wielkiej Brytanii. Dzisiaj Agata Wieczorek – Polka pracująca w Cambridge zaprezentuje Wam jak wygląda praca kobiet w tej formacji.
Tym razem podejmę być może dość kontrowersyjny temat. Jest on mi bliski sercu i chciałabym przedstawić jak to wszystko wygląda w moich oczach, opierając się o własne zawodowe doświadczenie. Otóż chodzi o kobiety w zawodowej straży pożarnej. Kobiety, które pracują w jednostkach ratowniczo-gaśniczych. Już słyszę wzburzone głosy nie jednej osoby. W końcu kobiety powinny być nauczycielkami i pielęgniarkami, a nie pchać się do straży pożarnej. Ale po kolei.
W Cambridgeshire na oddziałach kobiety stanowią około 8% wszystkich strażaków. Jeszcze 4 lata temu był to tylko 5%. Komendant Główny i jego współpracownicy zrobili badania i zauważyli wiele braków w sposobie naboru i kilka lat temu rozpoczęli kampanię rekrutacyjną skierowaną głównie do kobiet. Zostały zorganizowane dni na których kobiety mogły spróbować swoich sił w testach sprawnościowych, porozmawiać z kobietami strażakami o procesie naboru i codziennej pracy. Ku zdziwieniu wielu osób, dni te były w pełni zarezerwowane w bardzo krótkim czasie. A co najważniejsze, wiele z uczestniczek, później wzięło udział w kampaniach rekrutacyjnych. Kilka z nich dostało się do straży zawodowej, a kolejne pracują jako ochotniczki.
Cambridgeshire jest dumne z żeńskiej części jej pracowników. Nie znaczy to jednak, że mamy lżej. Każda z nas musi robić to co i mężczyźni. Ja osobiście nie spotkałam się z zastępem, który by nie chciał/ nie akceptował kobiety w swoim zespole. Niektóre stacje musiały być troszkę przystosowane, mowa tu o osobnej żeńskiej sypialni, a także oddzielnych przebieralniach, ale są to tylko pewne udogodnienia.
Każda z nas wykonuje te same zadania co nasi męscy koledzy. Podnosimy te same sprzęty, wykonujemy te same ćwiczenia. Podczas akcji, nie ważne czy jesteś mężczyzną czy kobietą, jeśli dowódca chce, żeby było coś zrobione, musi być zrobione. Czy będzie to gaszenie pożaru w trudnych warunkach, cięcie samochodu w wypadku, bieganie z wężami do hydrantu, który jest naprawdę daleko…nie ma taryfy ulgowej. I ta równość jest super! Nie muszę nikomu nic udowadniać, tylko robić to co inni kiedy potrzeba. A szczególnie nie oczekiwać żadnego specjalnego traktowania. Wprawdzie moi współpracownicy lubią jak im upiekę ciasto, śmieją się ze mnie jak zaczynam sprzątać na stacji albo marudzić jak ich żony, czasami muszą przeprosić jeśli skomentują coś niepoprawnie, ale wiem, że cieszą się, że z nimi pracuje.
Nasz komendant główny wyraził zgodę, aby strażaczki organizowały cokwartalne spotkania, na których dyskutujemy o naszych problemach w pracy. Bardzo szybko zauważyłyśmy, że wiele z nas ma problemy ze strojem…rękawice zbyt duże, kombinezony gazowe, w których mogłybyśmy się dwie zmieścić. Wydawać by się mogło, że to mało ważne sprawy, jednak jest to nasz strój ochronny i powinien być odpowiedni. Dlatego te problemy były szybko załatwione. Dużo szybciej, niż gdybyśmy działały indywidualnie. Nasi koledzy uważają, że jest to kółko plotkarskie, ale my wynosimy z niego dużo przydatnych informacji i porad.
Tak jak i w innych zawodach, również w straży kobiety decydują się na zakładanie rodziny i rodzenie dzieci. W momencie gdy któraś z pań wspomni, że oczekuje dziecka, od razu jest ona przenoszona na lekką zmianę. Oznacza to koniec aktywnej pracy w jednostce, a w zamian tego, prace za biurkiem i pomaganie prewencji. Jest to związane z dobrem matki i dziecka, ale praca papierkowa przez 7-8 miesięcy, gdy koledzy wyjeżdżają na akcje jest naprawdę nudna. Po urodzeniu przysługuje roczny urlop macierzyński, który można podzielić między obu rodziców jeśli jest taka potrzeba. W ostatnim czasie prowadzone są prace nad uaktualnieniem zarządzenia o macierzyństwie ze względu na dość duże braki, np: tego kto i w jaki sposób miałby zapewniać mundur ciążowy, a także typ prac wykonywanych na lekkiej zmianie.
Nie jestem w stanie skomentować jak wygląda urlop macierzyński w Polsce, ale mam nadzieje, że jest podobnie.
Dostanie się do straży pożarnej jest dla mnie moim największym życiowym osiągnięciem. Jestem z tego naprawdę duma. Ciesze się, że pracuje dla organizacji, która docenia i potrzebuje kobiet w swoich szeregach. Dlatego jest mi trochę przykro, że dość duża część polskich strażaków nadal myśli, że nie jest to praca dla kobiet. Nie jestem w stanie nikogo przekonać, że jest to błędne rozumowanie. Nawet na stronie internetowej Komendy Głównej nie widziałam nic co mogłoby wskazywać na zachęcanie kobiet do podjęcia służby.
Tak jak wspomniałam na początku, jest to drażliwy temat, i wiele osób będzie dość negatywnie do tego podchodzić…choć jest również dużo pozytywnych wiadomości. Na pewno kobiety są słabsze fizycznie i większość z nas będzie miała przerwę na macierzyństwo, ale nie znaczy to, że mamy być ignorowane lub zniechęcane. Kobiety wnoszą zmianę i inne spojrzenie na niektóre sprawy. I z pewnością, my strażaczki jesteśmy twardsze niż wam się wydaje 😉