Wilczy Jar
Przez ostatnie kilka dni w regionie (Bielsko-Biała, powiat żywiecki) odbywały się X Międzynarodowe Zimowe Mistrzostwa w Ratownictwie Medycznym. Pierwszy dzień zakładał wypadek autobusu MZK z samochodem osobowym. W konkurencji wzięły udział 44 załogi z całej Polski a także 9 zagranicznych grup.
Na czas tego zadania, ulica Stojałowskiego w Bielsku-Białej była wyłączona z ruchu. Niestety podczas pierwszego dnia, zmarł jeden z ratowników z Bielskiego Pogotowia Ratunkowego, brał udział w zawodach gdy nagle jego czynności życiowe zamarły, nie udało się go uratować. Pozostali postanowili go uhonorować przejazdem kolumny 53 ambulansów przez centrum Bielska-Białej.
Zapewne wszystkich z was interesuje ostatni dzień, mianowicie zadanie w Wilczym Jarze. Lecz najpierw wróćmy do historii.
Jak podaje Dziennik Zachodni: 15 listopada 1978 r. tuż po godzinie 4:50 nad ranem dwa autobusy PKS – wpadły w poślizg, po czym runęły z wysokości 18 m z mostu w Wilczym Jarze wprost do Jeziora Żywieckiego. Śmierć poniosło trzydzieści osób, dziewięć udało się uratować. Autobusami podróżowali górnicy zmierzający do kopalni KWK „ Brzeszcze”, KWK „ Mysłowice” oraz lędzińskiej KWK „ Ziemowit”. – „Wszedłem do tego autobusu. Były tam powyrywane blachy, więc po takich ożebrowaniach dostałem się do środka. W środku było inferno. Piekło. Czarno i woda chlupała, jak w jakiejś sztolni . Jezus Maria za chwilę to wszystko mogło zjechać w dół. Byłem przerażony” – opowiada emerytowany strażak ppłk Czesław Pruski.
Przypominamy, że tragedię w Wilczym Jarze upamiętnia pamiątkowa tablica, postawiona tuż przy moście. Alfabetyczną listę zabitych otwierają i zamykają kierowcy: prowadzący pierwszy autobus – Józef Adamek – ojciec znanego boksera Tomasza Adamka i drugi pojazd – Bolesław Zoń. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza – 48.
W czwartek 29 stycznia 2015 roku, ratownicy zjawili się z samego rana na parkingu przy zaporze w Tresnej. Był to punkt postoju przed kolejnym zadaniem. W zawodach brały udział 44 Zespoły Ratownictwa Medycznego z terenu całej Polski oraz 9 zagranicznych.
Gdy wszyscy już byli na miejscu, przystąpiono do zadania. Scenariusz zakładał sytuację analogiczną do tej sprzed 36 lat. Autobus pełen ludzi przebił bariery i wpadł do jeziora. Warto nadmienić, że to zadanie było przeprowadzone dokładnie w tym samym miejscu, co akcja ratunkowa sprzed 3.5 dekady. Użyto również łodzi (pontonu) strażackiej.
W tej konkurencji, ratownikom pomagali strażacy z OSP z powiatu. OSP Czernichów- Tresna, OSP Żywiec- Oczków i OSP Międzybrodzie Żywieckie.
Po wykonaniu przez wszystkich zadania, na drużyny, które przybyły z całej Polski i 9 innych krajów, czekało jeszcze jedno zadanie. Jak to określili organizatorzy, był to „test”, który czekał na ratowników w Miejskim Centrum Kultury w Żywcu.
Zadanie to, które zostało przygotowane w ramach X Międzynarodowych Zimowych Mistrzostw w Ratownictwie Medycznym przypomniało nam ogrom katastrofy, która miała miejsce w Wilczym Jarze. Również przypomniała o tym, że nie warto się spieszyć na drodze, szczególnie w tamtym miejscu, gdzie w sezonie jesienno-zimowym, bardzo często na tym odcinku drogi panuje gołoledź.