Blokada parkingowa, brama, bramofon, domofon, słupki ochronne, organiczniki parkowania – z pozoru niczemu niewinne urządzenia zapewniające nam na co dzień bezpieczeństwo i prywatność, ale także zapewniające koszmar 21 wieku przeszkody dla pełniących codziennie służbę funkcjonariuszy służb mundurowych i zespołów ratownictwa medycznego. Mnożące i pojawiające się jak przysłowiowe grzyby po deszczu zamknięte lub półzamknięte osiedla bez pracowników ochrony, które dają nam złudne poczucie bezpieczeństwa stanowią niekiedy śmiertelną pułapkę, o której mieszkańcy i zarządcy nie mają lub nie chcą mieć pojęcia. Tak w skrócie można opisać niebezpieczny i niestety rosnący trend tworzenia zamkniętych osiedli, ogradzania budynków, czy stawiania blokad bez żadnej konsultacji z służbami lub nawet bez ich powiadamiania o tym fakcie. Wydawać się może, że pracownicy pogotowia i funkcjonariusze służb mundurowych są już przyzwyczajeni do pieszych spacerów pod wskazany adres lub ,,rozwijania się” ze sporej odległości od miejsca zdarzenia. Należy jednak pamiętać, że sytuacje te pochłaniają cenne minuty, których kiedyś może zabraknąć.
Problem wszystkich służb
Problem zamkniętych osiedli, płotów, bram, blokad i szlabanów dotyczy tak naprawdę wszystkich służb. Jednym z lepszych przykładów, który zobrazuje problem może być wspólnota mieszkaniowa (celowo nie podajemy szczegółów i jej lokalizacji), o której wspomniała jedna z ogólnokrajowych stacji telewizyjnych – przez blokady zamontowane na drodze wewnętrznej, wjazd na teren wspólnoty odbywa się tylko w określonych godzinach po wcześniejszym zgłoszeniu telefonicznym. Spowodowane jest to koniecznością dotarcia na miejsce osoby z kluczami do blokady. Na pytanie reportera, co w przypadku kiedy na miejsce będzie musiał dotrzeć ambulans, padła odpowiedź, iż ratownicy medyczni mogą zostawić ambulans przed blokadą i do zgłaszającego dotrzeć… pieszo, a nosze spokojnie zmieszczą się między blokadami. Na cóż, wychodzi na to że w dobie dwuosobowych podstawowych zespołów ratownictwa medycznego spacery po osiedlu z całym niezbędnym sprzętem do poszkodowanego są przecież ,,wskazane”, a transport poszkodowanego do ambulansu to drobnostka. Problem ten dotyczy oczywiście również straży pożarnej – zaryzykujemy stwierdzenie, że jest on dla tej służby szczególnie uciążliwy, podobnie jak dla zespołów ratownictwa medycznego. Z racji specyfiki służby, sprzętu i rodzaju zgłoszeń wyjazd zastępu lub zastępów PSP/OSP wiążą się z najczęściej z koniecznością dotarcia jak najbliżej miejsca zdarzenia i dostarczenia tam odpowiedniego sprzętu oraz środka gaśniczego (w przypadku pożarów i niektórych miejscowych zagrożeń). Brak możliwości dotarcia do miejsca zdarzenia rodzi niejednokrotnie konieczność rozbiórki niektórych elementów infrastruktury lub stwarza potrzebę ,,rozwinięcia się zastępu” z większej odległości, które pochłania dodatkowy czasy. Nie można również lekceważyć potrzeb policji i bagatelizować, że problem ten ich nie dotyczy.
Problem z dojściem i dojazdem vs. problem z samym dojazdem – jeden gorszy od drugiego, a oba czasami beznadziejne…
Wśród wspólnot mieszkaniowych, spółdzielni czy zarządców osiedli trzeba wyróżnić dwie grupy. Pierwsza z nich zamyka całkowicie swoje tereny w celu rzeczywistego zabezpieczenia swojego terenu. W tym przypadku osiedla, czy budynki są z reguły ogrodzone całkowicie, a furtki lub bramy posiadają osobne domofony w celu umożliwienia wejścia pozostałym osobom. Z jednej strony jest to zrozumiałe i jeżeli ma zapewnić jakiekolwiek ochronę jest także jedyną słuszną opcją… do czasu. To najgorsza opcja dla służb ratowniczych – w tym przypadku, o ile zgłaszający lub świadek nie umożliwi dostępu na zamknięty teren, to możemy zapomnieć nawet o pieszym dotarciu na miejsce zdarzenia bowiem wejście na teren oprócz bram blokują również bramo lub domofony. Wtedy pozostaje czasochłonne szukanie osoby, która wypuści ratowników do środka, oczekiwanie na nawiązanie kontaktu ze zgłaszającym w celu umożliwienia wjazdu/wejścia, rozbiórka stojącej przeszkody, jej przejście górą (najczęściej w przypadku PSP/OSP i policji) lub uwieszenie się na klaksonie, czy sygnalizacji dźwiękowej pojazdu w celu zwrócenia na siebie uwagi.
Drugą grupa ogradza swoje tereny w sposób niepełny i przede wszystkim w celu wyznaczenia jego obszaru lub wyeliminowania problemu samochodów parkujących w jego obrębie (słupkowanie, blokady parkingowe, niepełne ogrodzenie itp.). Niekiedy rozwiązania ochronno-techniczne są komiczne, czym z punktu widzenia służb stają się irytujące. Co najgorsze są też nieprzewidywalne ponieważ różni zarządcy stosują różne metody i systemy zabezpieczeń od innych producentów. Wtedy to co ma zatrzymywać wjazd niepowołanych samochodów zatrzymuje też służby i zmusza do pieszych wycieczek, które są o tyle plusem, że umożliwiają chociaż dojście na miejsce. Problemem i to nawet większym, niż w przypadku całkowicie zamkniętego terenu pozostaje dojazd. Podobnie jak poprzednio pozostaje tracenie czasu i szukanie sposobu na wjazd do środka, co jednak czasami okazuje się całkowicie niemożliwe bez rozbiórki irytujących przeszkód. O ile w przypadku całkowicie zamkniętych osiedli rozwiązaniem finalnym problemu może okazać się np. otwarcie bramy, to już w przypadku osiedla pół zamkniętego słupki bez ruchomej blokady wjazdowej stanowić będą przeszkodę nie do pokonania bez użycia sprzętu burzącego.
Z lekkich i łatwo się tnących materiałów, po uprzednim zaplanowaniu, zgłoszeniu i przekazaniu do służb kopi kluczy/pilotów/kodów zabezpieczających itp.
Nikt jednak nie zakazuje ogradzania własnego terenu, warto jednak robić to z zachowaniem zdrowego rozsądku lub we współpracy ze służbami. Nie chce nam się wierzyć, że w przypadku planowania ogrodzenia lub zabezpieczenia terenu i zgłoszenia takiego faktu do służb nie uzyskamy od nich pomocy i wskazówek dotyczących wytyczenia m.in. drogi dojazdu, czy organizacji parkowania uwzględniającej potrzeby ratowników. Warto, a wręcz trzeba też przekazać do służb klucze lub piloty do blokad, czy bram znajdujących się na drogach dojazdowych, prawdopodobnie trafią one do odpowiedniej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP, Zespołu Ratownictwa Medycznego i Komisariatu Policji, który interweniuje właśnie na danym obszarze, gdzie ustawione zostały blokady. Podać można i należy także kody do bramofonów i domofonów, umożliwią one także wejście do budynku bez zbędnego tracenia czasu na dzwonienie do sąsiadów.
Warto też przygotować się na najgorsze i ewentualne ogrodzenie wykonywać z materiałów łatwo tnących się lub takich, których rozbiórka w sytuacji kryzysowej nie zajmie wiele czasu. Przykładowo zdecydowanie łatwiej służby poradzą sobie z ogrodzeniem siatkowym, niż betonowym lub kutym płotem. Ciekawym rozwiązaniem są także słupki i bariery uchylne wykonywane z materiałów elastycznych, z którymi z łatwością poradzą sobie ratownicy. Stanowić będą one nadal blokadę dla przeciętnego Kowalskiego, który zapragnie zaparkować na prywatnym terenie (szczególnie polecane dla drugiej grupy ogradzających swój teren). Uwagę należy zwrócić też na pozostałą infrastrukturę montowaną na terenie danego osiedla (ławki, znaki, kwietniki itp.), które także mogą skutecznie utrudnić prowadzenie działań i dojazd.
Zgłaszający oczekujący na przyjazd służb i wskazujący drogę dotarcia jest najbardziej pożądanym typem zgłaszającego
Jeżeli przyszło nam zamieszkać na terenie już zamkniętego lub z ograniczonym dostępem osiedla, budynku, to powinniśmy o tym pamiętać każdorazowo podczas zgłaszania zdarzeń na jego terenie. W takim przypadku minimum jest powiadomienie przyjmującego zgłoszenie, że dojście/dojazd do budynku/osiedla znajduje się od strony, jest zabezpieczony w następujący sposób, a my możemy/nie możemy umożliwić dojazdu/dojścia. W ten sposób dyspozytor będzie mógł przekazać uzyskane informacje służbom, co skróci czas związany z poszukiwaniem danego adresu oraz ewentualnie poprosi nas w miarę naszych możliwości lub inne służby o pomoc w dotarciu na miejsce zgłoszenia. Opcją maksimum (i tak naprawdę chyba jedyną słuszną, jeśli mamy taką możliwość) jest wykonanie wszystkich powyższych czynności, osobiste oczekiwanie na przyjazd służb, umożliwienie im dojazdu poprzez otwarcie wszelkich blokad i doprowadzenie ich na miejsce zdarzenia. Co ważne otwieranie blokad lub bram powinniśmy zacząć jeszcze przed dojazdem służb, a nie w ich trakcie, czy po dojeździe – blokada/brama powinna oczekiwać na służby już otwarta. Oczywiście jest to zależne od różnych rzeczy, takich jak nasz stan zdrowia (trudno będzie nam to zrobić, jeśli zgłoszenie dotyczy np. naszego zasłabnięcia), środków technicznych jakie posiadamy (brak pilota, kluczy do bramy – jesteśmy tylko zgłaszającym świadkiem zdarzenia) i innych tj. przykładowo osobiste prowadzenie reanimacji i brak możliwości wysłania kogoś innego. Należy wtedy jednak każdorazowo pamiętać o opcji minimum i powiadomieniu o tym fakcie służb.