Artykuł
O pożarach samochodów elektrycznych słyszy się coraz częściej. Głównym powodem jest to, że takich pojazdów na drogach po prostu systematycznie przybywa. Nie oznacza to jednak, że „elektryki” płoną częściej niż samochody spalinowe.
Ze statystyk amerykańskich ubezpieczycieli wynika, że auta elektryczne palą się nawet 60 razy rzadziej od spalinowych – podaje portal auto-świat.pl. Z kolei w Polsce w ostatnich latach zapaliło się mniej niż 30 elektryków, gdzie w tym samym czasie płonęło ponad 17 tys. samochodów spalinowych.
Gdzie leży problem? Problemem nie jest więc jednak częstotliwość pożarów samochodów elektrycznych, lecz sam proces gaszenia. Duże zapotrzebowanie na wodę, konieczność obniżenia temperatury akumulatora, która wzrasta w niekontrolowany sposób i chłodzenie zapalonych baterii, to wszystko sprawia, że gaszenie elektryków jest trudniejsze od gaszenia aut spalinowych.
Przez portal Firetrace International opublikowany został raport z trzema aspektami, które już na etapie planowania i projektowania samochodów miałyby obniżyć ryzyko pożarów samochodów elektrycznych w przyszłości.
Są to następujące kwestie:
1) Instalowanie wodnych systemów gaśniczych, które będą odpowiedzialne za zapobieganie rozprzestrzenianiu się ognia,
2) implementację systemów służących do zarządzania akumulatorami pozwalających na monitorowanie, kontrolowanie i optymalizowanie wydajności modułów akumulatorowych oraz umożliwiających ich odłączanie,
3) grupowanie jednostek magazynowania energii tak, by tworzyły małe segmenty ograniczone do określonej ilości kWh i oddalone od innych segmentów oraz ścian.
(opracowanie Focus.pl)
Czy to oznacza, że samochody elektryczne przestaną płonąć? Tego nie wiemy. Eksperci natomiast zauważają problem, przeprowadzają szczegółowe analizy i wyciągają wnioski, a to może być dobrym początkiem do zmian.