We wtorek, dnia 9 grudnia 2014 roku około godziny 15:00 strażacy z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Morągu wyjechali do zdarzenia drogowego, w którym udział brały dwa pojazdy. Na miejsce skierowano również zastęp z OSP Bramka.
Jako pierwsi na miejscu zjawili się strażacy z JRG Morąg. W pierwszej fazie działań przystąpili oni do zabezpieczenia miejsca zdarzenia oraz pomocy Zespołowi Ratownictwa Medycznego w udzielaniu pierwszej pomocy osobie poszkodowanej. W wypadku obrażenia odniosła jedna osoba, kobieta kierująca jednym z pojazdów – ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy policji wynika, że prawdopodobnie to ona była sprawczynią czołowego zderzenia. Droga została całkowicie zablokowana, na jezdni rozstawione zostały pachołki i lampy stroboskopowe.
Na drodze wojewódzkiej nr 527 utworzył się korek, mimo to jeden z kierowców, któremu bardzo się śpieszyło postanowił wyprzedzić lewym pasem kolumnę pojazdów. Pod prąd jechał aż do samego miejsca zdarzenia, na drodze stanął mu strażak, który wydał polecenie, aby nie wjeżdżał on na teren działań. Mimo pachołków, lamp na drodze i poleceń wydawanych przez strażaka kierujący postanowił ominąć miejsce wypadku. Podczas próby ominięcia strażaka doszło do jego potrącenia. Nie zważając na los ratownika kierujący ominął miejsce działań i uciekł. Koledzy i ratownicy medyczni natychmiast udzielili strażakowi pierwszej pomocy. Wraz z poszkodowaną w wypadku kobietą trafił on do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, doznał on obrażeń kończyn dolnych. Następnego dnia został wypisany do domu, jednakże w najbliższym czasie przejdzie kolejne badania, które potwierdzą czy jest on zdolny do pełnienia dalszej służby.
Policjantom, którzy przybyli na miejsce udało się szybko ustalić tożsamość kierowcy, był to 56-letni Piotr A. – mieszkaniec gminy Morąg. Jeszcze tego samego dnia został on zatrzymany i przesłuchany. Tłumaczył się tym, iż bardzo się śpieszył i dlatego chciał ominąć miejsce wypadku. Za jego karygodne zachowanie policja już zabrała mu prawo jazdy, jednakże na tym się nie zakończy, bowiem za swój czyn odpowie przed sądem. Grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Patryk Abczyński; Zdjęcia: Z. Jankowski JRG Morąg