Nietypowe akcje strażaków

Nietypowe akcje strażaków

W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć sprawę nietypowych akcji do których na co dzień wzywani są strażacy. Jak wiemy, w XXI wieku praca straży pożarnej zmieniła się diametralnie. Zmieniło się wyposażenie, wyszkolenie, a co za tym idzie także wachlarz akcji, który na daną chwilę jest ogromny. Dzisiejsza straż nie tylko gasi pożary, lecz także obsługuje całą masę różnego rodzaju innych zdarzeń.

Gdzie byśmy nie popatrzyli, tam działa straż pożarna. Podczas wypadków drogowych, gdzie udzielają kwalifikowanej pierwszej pomocy i uwalniają uwięzione osoby ze zniekształconej karoserii wraków samochodów, a także usuwają substancje niebezpieczne. Podczas każdej katastrofy - budowlanej, ekologicznej czy kolejowej - także i tam można spotkać naszą formację. Burze, intensywne opady deszczu, czy porywisty wiatr. I w tych sytuacjach zawsze uda nam się odnaleźć strażaka, który z wielkim poświęceniem dąży do "wyprostowania" trudnych sytuacji.

Jednak nie o tym dzisiaj mowa. Tym razem chciałbym poruszyć sprawę związaną z niecodziennymi można by rzec działaniami, które wykonują ratownicy w straży - zarówno PSP, jak i OSP.

Komu z Was nie trafił się w trakcie służby kot na drzewie, który wszedł na sam szczyt drzewa i sam nie chce z niego zejść? Troskliwy właściciel martwi się o pupila i alarmuje straż pożarną, która ma obowiązek przyjechać i zdjąć zwierzę z drzewa. Akcja z jednej strony banalna, bez stresu i pośpiechu, z drugiej zaś bardzo niebezpieczna (praca na wysokości, na niepewnym terenie), aczkolwiek wykonywana dla dobra kota, ku ogromnej uciesze właściciela.

Kolejna przykładowa akcja. Cieknący hydrant. Czy to strażacy są właściwą służbą do tego, aby taki hydrant zakręcić ? Czy nie są do tego przeznaczone inne służby? Z całą pewnością tak, ale i w takich przypadkach straż udaje się na miejsce, po to, aby ocenić zagrożenie. Niestety, właśnie wtedy nasza pomoc może być potrzebna w innym miejscu.

W mojej dotychczasowej karierze zdarzyło mi się wyjechać nawet do starszej kobiety, która miała zalaną komórkę z węglem, a straż poprosiła o pomoc w przyniesieniu węgla do domowego paleniska. Jak tu nie pomóc starszej schorowanej kobiecie, która mieszka sama i nie ma kto jej przynieść opału? Z drugiej strony podczas takiego zdarzenia, w przypadku pojawienia się innej akcji, również możemy mieć wydłużony czas dojazdu do interwencji, w której nasza pomoc jest niezbędna. Co wtedy? Kwestia własnego sumienia…

Akcje ze zwierzętami, które zostały potrącone przez samochód na drodze. Ile razy w ciągu roku jednostki ochrony przeciwpożarowej wyjeżdżają do takich zdarzeń i następnie oczekują godzinami na zabranie zwierzęcia przez wyznaczonego do tego służby? Czy według Was tak powinno być?

I choć kolejnych przykładów można by mnożyć, zachęcam do tego Was samych. W komentarzach pod artykułem podzielcie się własnymi wspomnieniami z takich i podobnych akcji, tj. z akcji niecodziennych, do których niekoniecznie powinni wyjeżdżać strażacy. Zapraszam także do dyskusji czy sytuacja ta powinna ulec zmianie, a jeśli tak – jakie są sposoby na rozpoczęcie tychże zmian?

Strażacki.pl

Czytaj również