W każdej jednostce funkcjonuje stanowisko naczelnika jako członka zarządu, który oprócz funkcji wiceprezesa jednoosobowo kieruje w formie rozkazów Jednostką Operacyjno- Techniczną. Jest to bodaj najbardziej odpowiedzialne stanowisko w strukturze pojedynczej OSP. Nie sposób nie zgodzić się z tym że właśnie praca tej jednej osoby w ogromnym stopniu rzutuje na odbiór całej jednostki.
To naczelnik decyduje o liczebności członków JOTu, kieruje na szkolenie podstawowe, wybiera na szkolenia specjalistyczne czy dowódcze. Dlatego struktura JOTu jest odzwierciedleniem koncepcji jednostki naczelnika. Jeśli naczelnik ma tendencje do bagatelizowania przepisów nie zwróci uwagi na dowódców sekcji i zastępów, co w konsekwencji skutkuje łamaniem zasad przez zwykłego strażaka. Skutkuje dość kiepskim zgraniem kiedy to każdy ma swoje zdanie, brak zdecydowania i oczywiście profesjonalizmu. Analogicznie naczelnik bazując na ludziach odpowiedzialnych i zdyscyplinowanych, wymagając tych cech zarówno od siebie jak i od innych stworzy świetnie przygotowaną, gotową do każdych zadań jednostkę.
Jednak szkolenia i dobór członków JOTu to nie jedyne zadanie naczelnika. Ma ich ogromną ilość. Cała dokumentacja, karty wyjazdów, komplet druków KDR są właśnie na jego głowie. To on odpowiada za sprzęt używany w czasie działań. Co prawda odpowiada także konserwator, jednak i on prócz koniecznych napraw wykonuje te wskazane właśnie przez naczelnika, który musi zapewnić bezpieczeństwo swoim strażakom. A jest to rzecz priorytetowa. Straż pożarna od dawna nie ogranicza się do gaszenia pożarów. Działamy na bardzo wielu płaszczyznach, zatem przybywa potencjalnych zagrożeń. I to w dużej mierze naczelnik dowodząc akcją musi mieć odwagę powiedzieć, że jego strażacy „tam nie pójdą”, bo ryzyko jest zbyt wielkie. Wielu zapewne powie teraz że to powołanie, służba i trzeba iść wszędzie. Właśnie nie. Trzeba rozgraniczyć gdzie są działania, walka o ludzkie życie a gdzie zaczyna się głupota czy brawura. Tutaj właśnie sprawdza się dobry naczelnik, dobry dowódca, który choćby miał usłyszeć wiele gorzkich słów potrafi właściwie ocenić sytuacje.
Kiedyś słyszałem że „ jednostka to naczelnik, a naczelnik to jednostka”. Nie sposób w pewnym sensie nie zgodzić się z tym skrótem myślowym. Co najmniej dziwne, a co już na pewno godne pożałowania jest sytuacja kiedy naczelnik wypiera się swojej jednostki, lub swoich druhów. On jest ich głową, ale i w pewnych sytuacjach tylną częścią ciała. W tak trudnych sytuacjach jakie niesie powołanie pomocy bliźnim ważne jest by strażacy ufali swojemu naczelnikowi, a naczelnik wydając polecenie miał pewność profesjonalnego i szybkiego wykonania.
Już w tak ogólnym spojrzeniu jak to przedstawione tutaj widzimy, że naczelnik to ogromnie ważna i odpowiedzialna funkcja w strukturach OSP. Jego poglądy, zachowanie i preferencje rzutują na wygląd całej części bojowej jednostki. W wielu jednostkach naczelnik to dla strażaków przyjaciel, autorytet i dowódca za którym pójdą w ogień. Śmiało można powiedzieć że naczelnikiem nie staje się w wyniku wyborów, ale włożonego serca i zaangażowania dla jednostki OSP. I ten okres końca roku to dobra pora na podziękowanie dla setek świetnych naczelników oraz gorące życzenia na kolejny rok.