Od początku roku wybuchło już blisko 20 tysięcy pożarów traw – alarmują strażacy i apelują o niewypalanie nieużytków. Do tej pory trzy osoby zginęły.
Wiosenne wypalanie traw to w naszym kraju już niechlubna tradycja, z którą każdego roku walczą strażacy. Naukowcy już dawno udowodnili, że wypalanie suchej roślinności wpływa negatywnie na wiele elementów przyrodniczych: ziemia zostaje wyjałowiona (ale nie użyźnia się), nie dochodzi do naturalnego rozkładu roślinności, przerwany jest proces formowania się próchnicy, do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Wypalanie traw skutkuje zabijaniem znacznej ilości organizmów żywych, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania przyrody. Od palącego się poszycia gleby, zapaleniu ulega podziemna warstwa torfu, który może zalegać nawet do kilkunastu metrów w głąb. W przypadku, gdy zwykła łąka po pożarze regeneruje się przez kilka lat, to pokłady torfu potrzebują na to kilku tysięcy lat.
– Podczas pożarów traw wydziela się szereg trujących związków chemicznych. W płomieniach giną także zwierzęta. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków ptaków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. Palą się również gniazda już zasiedlone – informuje Komenda Główna PSP.
Przypominamy, że wypalanie traw i zarośli jest zabronione. Grozi za to kara grzywny do 5 tys zł, a nawet 10 lat więzienia. Dodatkowo rolnik może stracić dopłaty bezpośrednie.
W 2015 roku powstało 82 802 pożarów traw, co stanowiło 45% wszystkich pożarów w Polsce.
Foto. Wojciech Bedyński