Pabianice
Chcąc cokolwiek napisać o Firefighter Combat Challenge Pabianice, muszę rozpocząć relację od wspomnienia o pewnej osobie – Jerzym Kulickim. Jeździmy na zawody, ustanawiamy rekordy życiowe, przeżywamy niesamowite emocje związane z rywalizacją sztafet, wrzucamy tysiące zdjęć na Facebook’a, chwalimy się przed Komendantami, a nigdy zawodnikom nie przychodzi na myśl: „kto tą wieżę rozłożył? Dlaczego tor stoi w sercu łódzkiej manufaktury? Ile kosztowało to pracy i wysiłku? I na sam koniec: kto się postarał o świetne ( słodkie ) nagrody dla zawodników?”
Tak… są w Polsce ludzie, którzy pracują cały rok, wylewają siódme poty, jeżdżą, załatwiają, czasami się denerwują, a innym razem załamują ręce, by następnego dnia ruszyć do pracy jeszcze silniejszym i bardziej zdeterminowanym… w imieniu wszystkich zawodników wielkie słowa uznania dla Jerzego Kulickiego i jego żony, która wspaniale go wspiera!! Dziękujemy!!
Trzeci weekend pod rząd zmagań strażaków – tego w Polsce jeszcze nie było. Tym razem Centrum Handlowe Echo w Pabianicach, ponad setka rywalizujących strażaków z całej Polski, świetna atmosfera, godzina 11:00 i ZACZYNAMY… o organizatorach FCC Łódź już śmiało można powiedzieć, że są „starymi wyjadaczami” jeśli chodzi o tego typu przedsięwzięcia. Zawodnicy rozstawieni według czasów, co powoduje, że emocje rosną z każdym startem. Prawie wszystkie starty zgodnie z wyznaczonymi godzinami – rewelacja, bo każdemu zawodnikowi odchodzi jeden element stresu, jakim jest niepewność co do godziny startu. A na początku wiadomo – „nowicjusze”, czyli mój ulubiony level – początkujący… walka, walka i jeszcze raz walka… a na końcu słowa, które zapadają w pamięć: „schrzaniłem, następnym razem pokażę na co mnie stać!!!” Dużo czasów w okolicach 3 minut – wnioski – strażacy, którzy na co dzień nas ratują są świetnie przygotowani fizycznie do swojego zawodu!! Trzeba podkreślić, że w zawodach biorą udział strażacy, którzy nie trenują profesjonalnie pod FCC, ale chcą sprawdzić swoją sprawność dla siebie samych! Każdy kolejny startujący strażak przybliża się do granicy 2 minut… ach te emocje!! 30 startujących zawodników przekracza barierę 2 minut!! Tą rywalizację „przeplatają” 4 startujące kobiety… Ewelina walczy na torze, pierwszy raz stając do zmagań indywidualnych… niestety manekin pokonuje ją… następnym razem będzie lepiej!! Kolejny start Weroniki Rutkowskiej, która podczas pierwszego swojego startu ustanawia świetny czas 6:43 – silna, sprawna i świetnie się zapowiadająca – ma szanse zostać kiedyś mistrzynią świata, a potem weteranka polskiego kobiecego FCC Joanna Kupidło – walczy do końca i udaje się z czasem 7:11 ukończyć tor. Na koniec Agnieszka Wojciechowska – równo i konsekwentnie, po Wrocławiu kolejny czas poniżej 3 minut i tym samym wygrywa rywalizacje Pań.
A panowie wzbudzają coraz to większe emocje! Start czołówki – świetny występ łódzkich strażaków: Łukasz Błoch, Kamil Tomczyński i Dawid Gazdecki – na swoim podwórku sięgają po złoto w zmaganiach drużynowych – świetne czasy. W przedostatniej parze frunie po schodach Tomek Grzelak – w 12 sekund na górze – absolutny rekord, ale ostatecznie drugi. A ostatnia para to pojedynek Mistrza Europy Rafała Berezy z miejscowym Jeżem ze Zgierza Łukaszem Kotarskim… Berek w końcu pokazuje klasę i z czasem 1:26 wygrywa zawody, a Kotar o setne sekundy za Tomkiem. Ostatecznie na podium wychodzą jeszcze miejsca 4-6 : Tomczyński, Kulik i Spychała, ale o nagrodach będzie na końcu
Pozwolę sobie wyróżnić najstarszego uczestnika zawodów: Józefa Stańczaka Dowódcę JRG KM PSP Skierniewice… świetny czas, ale przede wszystkim świetny wzór dla strażaków!
Kolejny start 27 tandemów. Wygrywają gospodarze Kotarski/Matusiak, brawa, szczególnie że Tomasz w biegu indywidualnym zaliczył nieprzyjemny upadek z manekinem ( najbardziej bolesny uraz z możliwych na torze), a mimo wszystko się nie poddał i w biegach tandemowych pokazał klasę. Za nimi Bereza/Kulik i trzecie miejsce Przymusiński/Spychała. W parach mix – na pierwszym miejscu Wojciechowska/Bereza, drugim Kupidło/Kadłubek, a dalej Rutkowska/Rojek i Malkowska/Kotarski.
Na koniec wisienka na torcie, czyli sztafety: z 17 sztafet do finału awansuje 8. Systemem pucharowym zostają wyłonieni najlepsi: FCC TEAM Łódź, SGSP 1, Wielkopolska, a zaraz za podium Jeże ze Zgierza. Emocje, radość, wysoko zbijane piątale, przeplatane w złości rzucaną pałeczką i grymasem porażki. To właśnie jest sport!! Krótkie sprostowanie do poprzedniego artykułu : oczywiście Wielkopolska miesza na podium!! W ferworze przekręciłam na Gorzów Wielkopolski!
Na koniec ceremonia wręczenia pucharów i… nagród!!!! O tym się nie mówi oficjalnie, ale jako zawodniczka pozwolę sobie napisać, bo relacja jest „od kuchni”… Nie chodzi o komputery, piły, agregaty za kupę kasy, czy kluczyki od nowego samochodu. Nam zawodnikom jest niezwykle miło, gdy nasz trud i poświęcenie zostaje nagrodzone chociażby małym drobiazgiem. Hmmmm to po części powoduje, że z chęcią wraca się do Pabianic, czy też Łodzi, gdzie nagrody są niekiedy do 20tego miejsca, a nagradzany jest najstarszy i najmłodszy, trzynasty i setny zawodnik… Tutaj też podziękowania dla organizatorów, którzy zadbali o te szczegóły
Foto Sebastian Komorowski/ratownicza.net