Jakubów
We wtorek, 24 lipca 2018 roku doszło do dużego pożaru składowiska odpadów chemicznych w Jakubowie (woj. dolnośląskie). W trwających kilka dni działaniach udział brało ponad 100 zastępów PSP oraz OSP. W początkowej fazie działań strażaków wspierały również samoloty gaśnicze.
Ogień został zauważony około godziny 13:20. Po dojeździe na miejsce pierwszych zastępów KDR od razu poprosił o zadysponowanie na miejsce znacznych sił i środków. Z przeprowadzonego rozpoznania wynikało, że pożarem objętych jest około 1 700 zbiorników z nieznaną zawartością. Pojemniki znajdowały się zarówno na placu, jak i wewnątrz hal magazynowych. Pożar był silnie rozwinięty.
Ogień zagrażał przeniesieniem się na las otaczający składowisko. Wojewódzkie Stanowisko Kierowania rozpoczęło dysponowanie zastępów z województwa dolnośląskiego. Z pomocą wyruszyły również zastępy z województwa lubuskiego. Dzięki współpracy z nadleśnictwem do akcji włączyły się także trzy samoloty gaśnicze typu Dromader, które dokonały łącznie ponad 20 zrzutów wody.
Ponieważ dochodziło do częstych, intensywnych eksplozji KDR zadecydował o wycofaniu ratowników i pojazdów ze strefy bezpośrednio zagrożonej. Po przegrupowaniu sił i środków zaczęto podawanie wody i piany gaśniczej również z wykorzystaniem działek przenośnych i samochodowych. Prowadzono działania w natarciu na palące się chemikalia oraz w obronie pobliskiego lasu.
Strażacy z grupy ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Legnicy zidentyfikowali, że płonące chemikalia to przede wszystkim farby, lakiery oraz rozpuszczalniki. Stwierdzono również obecność odpadów szpitalnych i innych, niewiadomego pochodzenia. Ze względu na silne zadymienie kierujące się nad pobliskie wsie, KDR poprosił o zadysponowanie na miejsce samochodu ratownictwa chemicznego z Wołowa, który dokonywał pomiarów powietrza w pobliżu miejsca pożaru oraz na terenach oddalonych o kilka kilometrów. Ze względu na sprzyjające warunki atmosferycznie nie było potrzeby ewakuacji mieszkańców, ale zalecono pozostanie w domach i nieotwieranie okien. Podjęto jednak decyzję o zakończeniu pracy i ewakuacji kilkuset górników z pobliskiego szybu KGHM. Istniało ryzyko, że dym dostanie się poprzez szyb do układu wentylacyjnego kopalni i zagrozi pracownikom.
We wsi Jakubów, oddalonej o kilkaset metrów od miejsca pożaru zorganizowano miejsce koncentracji sił i środków, gdzie zastępy oczekiwały na włączenie do akcji. Wodę dowożono za pomocą ciężkich samochodów gaśniczych oraz czerpano ze zbiornika pożarowego zlokalizowanego na terenie kopalni. Aby zapewnić ciągłość podawania środka gaśniczego, na miejsce zadysponowano trzy cysterny (z Głogowa, Zgorzelca i Bolesławca) Z Chojnowa, a później również z Wrocławia dotarły kontenery ze środkiem pianotwórczym. Z wykorzystaniem samochodu wężowego zbudowano kilkaset metrów magistrali zasilającej w wodę samochody gaśnicze.
Pożar został zlokalizowany przed północą, jednak akcja gaśnicza trwała jeszcze kilkanaście godzin. Dogaszanie i przerzucanie spalonych pojemników trwało do soboty. Jak podaje Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Głogowie w działaniach gaśniczych oraz dogaszaniu pogorzeliska udział brało 111 zastępów PSP, oraz OSP i 342 strażaków. Zaangażowane zostały jednostki ratowniczo-gaśnicze między innymi z Polkowic, Głogowa, Jeleniej Góry, Góry, Chojnowa, Zielonej Góry, Wschowy, Żar, Lwówka Śląskiego, Wołowa, Zgorzelca, Złotoryi, Żagania, Bolesławca, Chojnowa, Wałbrzycha, Wrocławia oraz Legnicy, a także wielu OSP i JRGH KGHM Polska Miedź. Na miejscu byli obecni przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej PSP we Wrocławiu, zarządu KGHM, Nadleśnictwa, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Z sytuacją na miejscu zapoznał się również osobiście Wojewoda Dolnośląski pan Paweł Hrywiak.
Prawdopodobną przyczyną pożaru podpalenie. Jak podaje Gazeta Wrocławska, w związku z pożarem zostały zatrzymane 4 osoby. Właścicielowi firmy, do której należało składowisko, Prokuratura Rejonowa w Legnicy przedstawiła zarzuty.