Kilkadziesiąt minut czekał strażak OSP z Ożarowa Mazowieckiego na badanie krwi w jednym z warszawskich szpitali. Okazało się, że za wszystko musi zapłacić z własnej kieszeni.
Ale od początku. 3 sierpnia w Ożarowie Mazowieckim doszło do wypadku z udziałem ciągnika siodłowego z naczepą i samochodu osobowego. Na miejsce zadysponowano miejscową jednostkę OSP, która przy pomocy narzędzi hydraulicznych wydobyła zakleszczonego kierowcę osobówki.
Jak wynika z notatki służbowej jednostki podczas resuscytacji oraz zabezpieczenia rozległych ran poszkodowanego jeden ze strażaków skaleczył lewą dłoń (rękawice lateksowe uległy rozdarciu) w wyniku czego doszło do ekspozycji z krwią poszkodowanego kierowcy. Lekarz Pogotowia Ratunkowego będący na miejscu w związku z zaistniałą sytuacją zdecydował o pobraniu próbki krwi od poszkodowanego, natomiast strażaka odesłano do Szpitala Zakaźnego przy ulicy Wolskiej w Warszawie.
Kiedy strażak przyjechał do szpitala personel odmówił pobrania i zbadania krwi powołując się na brak umowy na badania tego typu dla strażaków ochotników. W międzyczasie do strażaków trafiła informacja, że kierowca samochodu osobowego zmarł.
Po kilkunastu minutach dyskusji z personelem szpitala i konsultacjach z jednostką sprawa znalazła swój finał w…bankomacie. Strażak Grzegorz Nizio z Ochotniczej Straży Pożarnej w Ożarowie Mazowieckim musiał zapłacić z własnej kieszeni za badanie krwi. Wynik próbek był ujemny.
Szpital Zakaźny w Warszawie nie komentuje sprawy.
Warto przypomnieć, że od 1 stycznia strażakom Ochotniczych Straży Pożarnych przysługuje pełne świadczenie zdrowotne i rehabilitacyjne jak strażakom Państwowej Straży Pożarnej.
Foto. Maciej Rasiński/OSP Ożarów Maz.