Kraj
W listopadzie 1918 r. wybuchło największe w dziejach Polski powstanie zbrojne, uwieńczone całkowitym powodzeniem: rozbrojeniem niemieckich i austriackich sił okupacyjnych oraz odzyskaniem niepodległości na znacznych obszarach zaborów. W działaniach tych niepoślednią rolę odegrali polscy strażacy, nader często będący jedyną lokalną, a jednocześnie istniejącą na całym obszarze kraju, zorganizowaną służbą porządkową, której ludność ufała. Walczyli wówczas z bronią w ręku, istotnie wspomagając organizacje niepodległościowe. Co ważne, straże pożarne na swoim polu działania ową niepodległość przygotowywały latami.
Zdawali sobie z tego sprawę zaborcy i zaprowadzali daleko idące ograniczenia.
W zaborze pruskim Polacy mogli pełnić w strażach pożarnych tylko funkcje pomocnicze, z absolutnym wyłączeniem dowódczych. Zakazy sięgały tak daleko, że polscy fabrykanci mieli zakaz produkcji sprzętu pożarniczego – z tego względu fabryka Henryka Cegielskiego produkowała taki sprzęt pod nazwą maszyn rolniczych.
W zaborze rosyjskim tworzono poważne trudności urzędowe przy zakładaniu jakichkolwiek straży pożarnych, a istniejącym strażom nie pozwalano na zakładanie stowarzyszeń. Strażacy próbowali się jednoczyć pod pozorem towarzystw rolniczych, a w roku wybuchu I wojny światowej zjednoczyli się pod pozorem organizacji religijnej – Towarzystwa Świętego Floriana.
W zaborze austriackim władze nie dbały o skuteczne rozciągnięcie własnego prawa o ochronie przeciwpożarowej na teren Galicji i Lodomerii, co przy pozornym braku szykan urzędowych oznaczało istotne zacofanie pod względem przeciwpożarowym. Strażacy stanowili tu jednak najbardziej świadomą i aktywną część społeczeństwa, czego dowodem jest ich liczny udział w Legionach Polskich Józefa Piłsudskiego.
Polscy strażacy we wszystkich zaborach ćwiczyli się po kryjomu w musztrze wojskowej, w obsłudze broni oraz – co najważniejsze – w służbie obywatelskiej na rzecz bliźnich. Dzięki temu w chwili potrzeby, jaka nastąpiła w 1918 r., bez wahania oraz fachowo zmienili prądownice na karabiny, pociągając tym przykładem innych.
Strażacy w rozbrajaniu Niemców
Jak ważną rolę odegrały ochotnicze straże pożarne w procesie tworzenia lokalnych placówek POW dobrze obrazuje m.in. przykład OSP w Latowiczu pow. miński. Pod przykrywką działalności pożarniczej działała tu prężnie Polska Organizacja Wojskowa. Komendantem 20-osobowego oddziału był druh Kazimierz Mroziński. Strażacy-peowiacy przechodzili szkolenia i doskonalili sprawność, oczekując na sprzyjające warunki, aby przystąpić do walki z zaborcą. W listopadzie 1918 r., strażacy-peowiacy z Latowicza, po bezkrwawym rozbrojeniu 35 żandarmów, udali się do Seroczyna, gdzie również rozbroili Niemców, a następnie do Stoczka Łukowskiego, gdzie doszło do bitwy. Zginął w niej peowiak Ignacy Brauliński, naczelnik straży pożarnej z Chyżyn.
Podobnie w Mińsku Mazowieckim POW działała pod przykryciem OSP. Druhowie-peowiacy przygotowywali się do wyparcia Niemców, m. in. zbierając informacje o wojskach okupanta. W listopadzie 1918 r., po przejęciu urzędów i rozbrojeniu miejscowych żandarmów, zablokowali przejazd wojsk niemieckich do Warszawy. Niemcy otworzyli ogień, ale skapitulowali widząc zdecydowaną postawę Polaków.
Duża, czterdziestoosobowa grupa OSP w Mordach, w pow. siedleckim, rozbroiła stacjonujących w mieście Niemców, a następnie udała się do Platerowa i tam odebrała broń oddziałowi wojska niemieckiego, liczącemu kilkuset żołnierzy. Niezależnie od tego strażacy utrzymywali porządek w mieście, organizując Straż Obywatelską.
Strażacy z Sierpca, pod wodzą druha Antoniego Strygnera, rozbroili i odprowadzili żołnierzy niemieckich do podstawionego dla nich pociągu, ponieważ obawiali się samosądów ze strony gnębionej miejscowej ludności. Członkowie OSP, a właściwie Straży Ogniowej Ochotniczej Sierpskiej, bo tak brzmiała jej nazwa, strzegli również mienia i zapasów zgromadzonych przez Niemców w miejscowych magazynach.
Przebieg wydarzeń z 11 listopada 1918 r. w Ostrowi Mazowieckiej opisał miejscowy kronikarz Józef Kolasiński. Oto krótki fragment: „Po kilku zaledwie minutach od wkroczenia strażaków do Magistratu, przybył tam Ludwik Mieczkowski – Prezes Zarządu Straży i objął kierownictwo nad przejmowaniem biur Magistratu, przejęciem gotówki w kasie miejskiej i kasetki z gotówką z referatu podatkowego. Strażacy po rozbrojeniu Niemców w Magistracie, zerwali z balkonu szyld w języku niemieckim, zrzucili go na chodnik i wyszli na ulicę. W międzyczasie zebrał się przed Magistratem tłum ludzi wiwatujących na cześć Polski.”
Najtragiczniejsze wydarzenia podczas wypierania i rozbrajania Niemców w listopadzie 1918 r. rozegrały się w Międzyrzecu Podlaskim. Uczestnikami tych wydarzeń i niestety także ofiarami byli strażacy-peowiacy z gminy Ułęż, należącej wówczas do powiatu garwolińskiego (obecnie pow. rycki, woj. lubelskie). Młodzi druhowie z Sobieszyna, Drążgowa i Brzozowej licznym oddziałem POW, po uroczystej mszy św., wyruszyli uwalniać okoliczne gminy spod okupacji. Część z tej grupy została w zajętych miejscowościach, a część dotarła do Międzyrzeca. Tu, 13 listopada, połączyli się z 30-osobowym oddziałem ochotników pod dowództwem sierżanta legionowego Ignacego Zowczaka. Dowódca stacjonującej tu sporej załogi niemieckiej uzgodnił z Zowczakiem warunki rozbrojenia i ewakuacji. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana, Zowczak przystąpił do organizowania władzy w mieście. Tymczasem, wcześnie rano 16 listopada, stacjonujących w pałacu Potockich w Międzyrzecu peowiaków zaatakował, przybyły samochodami ciężarowymi z Białej Podlaskiej, szwadron karabinów maszynowych 2. pułku huzarów przybocznych. Na rozkaz dowództwa niemieckiej Armii Wschodniej pułk ten zabezpieczał tereny przyległe do prowadzącej z Brześcia do Prus Wschodnich linii kolejowej, którą Niemcy planowali ewakuację swoich wojsk. Zaskoczenie i siła bojowa wojska niemieckiego sprawiły, że prawie wszyscy peowiacy zginęli. Rozwścieczeni Niemcy nie poprzestali na tym – rabowali, podpalali domy i w okrutny sposób mordowali ludność cywilną. W sumie zginęły 44 osoby, choć wg niektórych szacunków, po uwzględnieniu zmarłych od ran, liczba ta jest znacznie większa.
Żródło: KG PSP