Pożar mieszkania w bloku lub kamienicy, pożar w domu jednorodzinnym lub pożar samochodu w garażu podziemnym dużego apartamentowca. Różne miejsca, różne okoliczności zdarzenia, ale jest cecha, która łączy wszystkie tego typu pożary. W każdym z nich mogą znaleźć się osoby, które nie mogą ewakuować się drogami i klatkami ewakuacyjnymi, w szczególności ze względu na dym. Pragmatyka działań straży pożarnej powoduje, że strażacy, którzy dotrą na miejsce pożaru, najczęściej podejmują próbę ewakuacji tych osób. Ale czy jest to najlepsze rozwiązanie? Czy to działanie jest uwzględnia odpowiednie zabezpieczenie osób ewakuowanych? Na te pytania i inne dylematy chcę zwrócić uwagę w dzisiejszym artykule. Do jego napisania skłoniło mnie zdarzenie na Tajwanie, gdzie w wyniku ewakuacji ludzi zginęło dwóch strażaków i mimo prowadzonej ewakuacji nie zdołano ewakuować wszystkich osób, które pozostały w swoich apartamentach. O zdarzeniu przeczytacie tutaj https://strazacki.pl/akcje/swiat/dwoch-strazakow-na-tajwanie-stracilo-zycie-w-wyniku-ewakuacji-osob-z-budynku/
Programy szkolenia dla strażaków uwzględniają tematykę ewakuacji ludzi, mienia i zwierząt z pożarów, ale nie precyzują one jak taka ewakuacja ma wyglądać oraz kiedy i czy w ogóle powinniśmy ją przeprowadzić. Szczególnie ten element decyzji o ewakuacji m.in. ludzi w trakcie pożaru powinien być omówiony w procesie kształcenia strażaków (PSP i OSP), którzy będą sprawowali funkcję KDRa. Jednak również tutaj, to zagadnienie nie jest w mojej ocenie prawidłowo omawiane i ćwiczone. To powoduje, że najczęściej KDR podejmuje pragmatyczną decyzję o ewakuacji ludzi, którzy nie mogą sami się ewakuować.
Taka ewakuacja, którą można nazwać ewakuacją “na siłę”, nie przynosi często korzyści, a nawet powoduje niebezpieczeństwo dla osób które trzeba wyprowadzić na zewnątrz budynku. Niebezpieczeństwem jest m.in. wspomniany dym, który zalega na klatce schodowej lub korytarzu. Tymi drogami strażacy często ewakuują ludzi bez żadnego zabezpieczenia ich dróg oddechowych. Przeprowadzanie ewakuacji w taki sposób nie jest w żaden sposób dobre, bo poza narażeniem na trujące związki zawarte w dymie, osoby ratowane mogą być również narażone na temperaturę wdychanych oparów. Jeżeli temperatura dymu pozwalałaby na ewakuację ludzi, powinna ona być prowadzona z użyciem sprzętu zabezpieczającego drogi oddechowe wyprowadzanych osób. Sprzętem przeznaczonym do tego celu są kaptury ucieczkowe, które mogą posiadać autonomiczne filtropochłaniacze lub dostarczać powietrze z aparatu powietrznego strażaka. Każdy z tych rodzajów kapturów jest z powodzeniem stosowany przez europejskie straże pożarne oraz przez niektóre jednostki OSP i PSP. Niestety w Polsce jest to nadal sprzęt niszowy i tak jak napisałem wcześniej, stosowany tylko przez niektóre jednostki OSP i PSP.
A może jednak pominąć ewakuację w pierwszej fazie działań i „pozostawić” osoby w mieszkaniach lub pokojach? Pewnie wielu strażaków odpowiedziałoby, że nie można pominąć ewakuacji i mimo wszystko musi być ona prowadzona, bo jesteśmy od ratowania życia. Należy jednak pamiętać, że działania muszą być prowadzone w oparciu o rozpoznanie, ocenę możliwości i wypracowany zamiar taktyczny, który nie musi zawsze zawierać ewakuacji. Pamiętajmy także o wspomnianych zagrożeniach dla ludzi, jakie mogą wystąpić w momencie ewakuacji zadymionymi korytarzami i/lub klatkami schodowymi. Decyzja o ewakuacji lub niepodejmowaniu ewakuacji należy ostatecznie do KDRa.
„Decyzję o ewakuacji i sposobie ewakuacji podejmuje Kierujący Działaniem Ratowniczym”
Omawiany dylemat ewakuacji został podjęty m.in. w ciekawej książce pt. Falsche Taktik – Große Schäden, napisanej przez Dr. Markusa Pulm ze Straży Pożarnej Karlsruhe. Również sam mogę przytoczyć jedno ze zdarzeń pożarowych, gdzie jako KDR, podjąłem decyzję o pozostawieniu osoby w domu w trakcie pożaru.
„Pewnego zimowego wieczoru, JRG, w której służyłem, została zadysponowana do pożaru w piwnicy w domu jednorodzinnym. Temperatura powietrza wynosiła jakieś -10 stopni. Po dotarciu naszych zastępów na miejsce zdarzenia rozpoznaliśmy, że pożar faktycznie ma miejsce w piwnicy, dym wydostawał się przez drzwi prowadzące z korytarza na parterze do piwnicy i dalej klatką schodową dostawał się na piętro budynku. W pokoju na parterze, znajdującym się około 3 metrów od wejścia do piwnicy, znajdowała się w łóżku, kobieta w wieku ok. 86 lat, mająca duże problemy z poruszaniem. W tamtym czasie nie posiadaliśmy kurtyny dymowej, ponieważ nie została ona jeszcze wynaleziona. Po ocenie sytuacji podjąłem decyzję, że kobietę zostawiamy w łóżku a jeden ze strażaków został w pokoju z kobietą, gdzie uszczelnił drzwi, prowadził wsparcie psychiczne i za pomocą miernika wielogazowego „monitorował” powietrze w pokoju. Przez cały czas trwania działań gaśniczych, powietrze nie zawierało tlenku węgla. Natomiast działania gaśnicze odbyły się bez narażania kobiety na dym podczas ewakuacji”.
Jak widać, po powyższych stwierdzeniach oraz po ostatniej tragicznej sytuacji na Tajwanie, ewakuacja nie musi być zawsze realizowana, co może dać pozytywne korzyści w całych działaniach. Należy jednak pamiętać, że decyzja o jej zaniechaniu musi być podjęta przez KDRa oraz osoby znajdujące się w mieszkaniach lub pokojach, muszą zostać dobrze poinformowane i poinstruowane.
red. nacz. Waldemar Pruss
– – – –
Były oficer PSP, strażak OSP, który swoje doświadczenie zawodowe i umiejętności zdobywał m.in. w Europie.
Autor wielu publikacji poświęconych pożarnictwu.
Instruktor FLIR z zakresu termowizji dla strażaków.
Współpracuje aktywnie ze specjalistami i ośrodkami szkoleniowymi z europy zachodniej.
Autor książki pt. “Strażak. Życie w ciągłej akcji”, której patronem medialnym jest portal STRAŻACKI.pl